Posty

Formularz

Obraz
  - Jestem free lancerką. Od trzydziestu lat gram w filmach, głównie w Stanach, ale czasem też pracowałam w Polsce. - Gdzie w Stanach? - W L.A. - Oj to dużo castingów masz za sobą. - Owszem. Dużo wiedziałam. Wiesz, kiedyś było inaczej. - Co się zmieniło? - Na przykład to, że jak teraz się wypełnia formularz castingowy, to jest bardzo dużo pytań na temat płci. To są tak szczegółowe pytania, że czasem nawet nie wiem o co chodzi. Jest tego kilka stron. - Co ty mówisz?  - Tak. Jest pewne wytłumaczenie tej zmiany. - Jakie to jest wytłumaczenie? - Chodzi o spraye, które są używane w rolnictwie. - Spraye? - Środki chemiczne do oprysków. One są używane od dawna. Od tak dawna, że zmieniły DNA roślin. - I? - Te zmienione DNA roślin zmieniło DNA ludzi. - To ciekawe. - Przez te mutacje w DNA nastąpił wysyp tych seksualnych anomalii. - Serio? - Potwierdzają to naukowcy. Wiesz, chorują rolnicy, którzy żyją przy takich uprawach. - Na co? - Na przykład na Parkinsona. - Czyli te n

Barakowóz

Obraz
- Kiedy pod koniec lat 90. kupiłem działkę w tym miejscu, to ludzie, którzy mieli tu już domki, powiedzieli, że można nie zamykać drzwi i zostawić portfel na stole. Nic nie zginie. - Przecież to wieś. Jakim cudem? - Dlatego, że mieszkają tu jacyś gangsterzy i oni ustawili sprawy tak, że złodzieje tu nie kradną. - Widziałeś kiedyś jakiś ludzi, którzy wyglądali na gangsterów? - Nigdy. - Jakich miałeś sąsiadów? - Zwykłych, spokojnych. Inny był może tylko facet, który dorobił się działki i domku handlując na bazarze Różyckiego porno. Od Bugu jest do mnie pięćset metrów. Od strony rzeki są trzy działki. Za mną jest jeszcze jedna. Wszystkie stoją wzdłuż polnej drogi. Vis a vis tego sąsiada, po drugiej stronie drogi, była działka, którą chłop wydzierżawił jakimś ludziom, którzy postawili na niej zielony barakowóz. Przyjeżdżali do niego dwaj faceci.    - Tylko ci dwaj faceci? - Tak. Starszy i młodszy. Kiedyś latem wieczorem siedzieliśmy na ganku u tego sąsiada i wyszedł z barakowozu te

Doktorat w Moskwie

Obraz
- Długo pan tam był? - Pięć lat. To były studia doktoranckie. Techniczne.  - W Moskwie. - Tak. Chciałem wyjechać, zobaczyć coś nowego.  - Rosję?  - Doktorat w Rosji coś znaczył. To były lata 80.  - Sam się pan zgłosił?  - Tak. Ale było dwudziestu kandydatów. Zgłosili się ludzie z osiągnięciami, a ruscy wybrali akurat mnie.  - Dlaczego? - Nie wiem.  - Jak to pan nie wie, nie powiedzieli? - Nie.  - Jak tam było.  - Na początku nie miałem swojego pokoju w akademiku. Mieszkałem z trzema chłopami. Jeden latem chodził nago po pokoju i dzwonił jajami. - Wódkę piliście.  - Oczywiście. Ale ich przepijałem. Bo to takie żuliki byli. Wystarczy, że powąchają i już pijani.  - Jakie było jedzenie?  - W Moskwie dobre. W domu handlowym kurczaki z różnych krajów. Polskie, węgierskie, nawet hiszpańskie. Ładnie zapakowane. Ale jak wyjechałem zobaczyć turystycznie miasto oddalonego od  Moskwy o sto kilometrów, to już było inaczej.  - Po co pan tam pojechał?  - Chciałem cerkwie zobaczyć. Elektryczką poj

Ukraina: Jesteśmy złodziejami czasu. Opowieść medyka pola walki

Obraz
  Jak jest na pierwszej linii frontu wojny z Rosją? Na czym polega praca ratownika medycznego pola walki? Dlaczego człowiek czuje potrzebę powrotu na pierwszą linię? Opowiada Dariusz Prosiński, który spędził ponad pięć tygodni w strefie zero w Donbasie.    Autor: Alex Kłoś  Jesteś fotografem i operatorem. Może więc zacznijmy od pytania związanego z Twoim zawodem: jaki kolor ma wojna? Każda wojna ma inny kolor. Jako operator widziałem wojny w Iraku i Afganistanie. Wojna w Donbasie wyglądała kompletnie inaczej niż ta na Bliskim Wschodzie, ma taki kolor jak Polska.        Kiedy Rosjanie zgromadzili siły do ataku na Ukrainę wiele osób było przekonanych, że wojna jednak nie wybuchnie.   Po wejściu Rosjan na Krym w 2016 roku jako operator kamery chodziłem z patrolem po opuszczonych ukraińskich daczach w nadmorskim miasteczku Szerokino. Na stole stał obiad, wisiało suszące się pranie. Ci ludzie nie byli spakowani, brali tylko to, co było pod ręką i uciekali. Do końca nie wierzyli, że to

Moje spotkanie z Ryszardem Gontarzem

Obraz
Byłeś kiedyś w izbie wytrzeźwień?   Tak. To zaczęło się Kameralnej. Tej słynnej knajpy przy Foksal. To było w połowie lat 60. Byłem wtedy początkującym fotografem i miał przy sobie ruski aparat Zorka. Siedziałem ze znajomymi i popijałem wódeczkę. Nocą do kameralnej schodzili się wszyscy. Wyjąłem aparat. I to w zasadzie tyle. Kiedy wychodziłem usłyszał za sobą polecenie: proszę iść prosto. Poczułem, że mam coś przyłożone do nerki. Kiedy odwróciłem głowę to zobaczyłem, że to pistolet. Za mną stał facet, którego nie znałem. Zaprowadził mnie w ten sposób do   budki telefonicznej przy kinie Skarpa. Zamknął mnie w tej budce.   Na długo? Na moment. Szybko pojawiła się nieoznakowana niebieska milicyjna Warszawa. Zabrali mnie na komisariat na Wilczą. Milicjanci powiedzieli, że mam pokazać im aparat. Kiedy go dostali zaczęli przy nim kombinować chcąc wyjąć film. Powiedział, że sam wyjmę i otworzyłem tylną klapkę. W ten sposób film się prześwietlił. Zrobiłeś to specjalnie? Nie do końca. Może troc

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Obraz
Autor: Alex Kłoś Uwielbiam ten numer. Ten orientalny riff gitary, jazzującą grę basu, zawodowo osadzone bębny, doskonale brzmiący wokal. No i ten tekst. Ponurą historię o narkomance. O dziewczynie, która mogła osiągnąć wszystko, ale raczej wyszło inaczej... Bo ćpała heroinę. Co się kryje za mroczną opowieścią tej piosenki? Żeby się o tym przekonać pojechałem do Nowej Huty. Wprost na ławkę na blokowisku osiedla Albertyńskie. Jest zima, dużo śniegu i minus cztery stopnie. Dlatego siedzę na torbie Agaty Dudek. Poznaliśmy się przez Facebooka. Agata siedzi obok. Na lodowatej desce. Mówi, że tak jest ok. Wierzę, bo zna temat. Regularnie jara tu szlugi. Ta deska to przystanek na trasie ze sklepu do hostelu, w którym od jakiegoś czasu mieszkają z partnerem. Agata mówi, że jest od 37 lat w imprezie. Widać. Skręca papierosa, a ja odpalam z telefonu „Narkomankę”. Od dziecka była piękna Zgrabna i inteligentna Dobrze grała malowała Dobrze się zapowiadała Miała twarz miała ciało Niczego

Pogryziony przez psa na Ursynowie

Obraz
Człowiek na ulicy pokazał dłoń i powiedział: Pies mnie ugryzł.  Zapytałem: Jak to się stało?  Szedłem z żoną i lewą rękę miałem wolną. Z tyłu biegła dziewczyna z psem na smyczy. Złapał mnie za opuszczoną rękę. Za dłoń. Ona nawet tego nie zauważyła i pobiegła dalej. Miała słuchawki na uszach. Zatrzymała się bo szarpnęła ją smycz.  Jaki to pies?  Kundel. Miał coś z pit bulla. Zadzwonił pan na policję? Nie. Oni nic nie zrobią. Poszedł pan do sądu? Trwało by to latami. Miałem operację i mam rehabilitację. Miałem pozrywane ścięgna. Teraz palce mi się już prawie zginają. Sprawdziłem tylko czy pies był szczepiony.  Gdzie to było?  Na Ursynowie. 4 tygodnie temu na ulicy Kobzy. Mnie kiedyś w sklepie warzywnym ugryzł pies. Stała pani z wózkiem i psem na smyczy. Przechodziłem i się rzucił. Dziabnął mnie w łydkę. Szczepiony? Tak. Zanim się jednak o to zapytałem to zrobiłem tej kobiecie awanturę. Byłem tak zdenerwowany, że podniosłem głos. Powiedziała, że zachowuje się jak człowiek z problemami psy