Pięciogwiazdkowa żona

Kocham swoją żonę. Nie wymieniłbym jej na żadną inną. A jakby się jakiś przypałętał to bym utłukł. Kiedy ją poznałem to była żoną kolegi. U…! Bardzo mi się spodobała. Byliśmy dobrymi znajomymi. Prywatki, imieniny. Ja grałem na gitarze i śpiewałem. No świństwo zrobiłem, ale on sam się podłożył. Jak? Zdradził ją i zaraził się chorobą weneryczną. Lekarz kazał mu przyprowadzić żonę na badania. Zaraziła się? Nie zdążyła. Rzuciła go. Mamy trzech synów i dziewięcioro wnucząt. Piękna historia. To druga żona. O! Pierwsza była płotkarką. Trenowała z Szewińską. Kochała się we Wszole. Oj tak. Przystojny był. Ale on jej nie chciał. I się pobraliśmy. Jak to? Przyszła pora w życiu na małżeństwo to się ożeniłem. Ładna była? Nie. Ale wiedziałem, że przynajmniej będzie mi wierna. Ale ona nadal kochała Wszołę. Czuł pan to? Czułem. I nie mogłem się z tym pogodzić, bo przecież byłem jej mężem. Rozwiedliśmy się. Druga żona ładniejsza? ...