Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2021

Ostry cień nocy

Obraz
Nagle zobaczyłem światło latarni odbijające się fioletowo na pistolecie. Wybór miałem prosty: uciekać albo się zatrzymać. Autor: A lex Kłoś Jadąc Czerniakowską zobaczyłem kościół Bernardynów. Kiedyś obiło mi się o oczy, że na jakimś pogrzebie pojawiła tu Jacqueline Kennedy. Kościół jest mega stary, z tego co pamiętam zbudowali go pod koniec XVII wieku. Kto? – nie mam pojęcia. Pamiętam za to, że na placu pod kościołem przed wojną odbywała się niedzielna „zbiórka” młodzieży z Czerniakowa. Wyczytałem to kiedyś w „Boso, ale w ostrogach” Stanisława Grzesiuka. Pozwolę sobie na sugestię, że jeżeli ktoś chce zamieszkać w Warszawie, to powinien wygooglować to nazwisko. A najlepiej poczytać książki Grzesiuka i posłuchać na YouTube jego śpiewu. W tamtych latach czerniakowscy apasze zbierali się w tym miejscu pod pretekstem wizyty w kościele, a tak naprawdę chodziło o to, żeby ustawić się na resztę niedzieli. Do kina, na domówkę, albo na wieczorną imprezę. Czyli wódka i tańce. Ferajna groszem nie

Kino Tęcza. Ostatnia scena

Obraz
Wciągnął znowu kreskę i znów miał dużo energii. Ale był jeden szkopuł. Stracił kontrolę nad twarzą. Gdy mówił: dobry wieczór, zapraszamy, to jego twarz zaczynała falować, pojawiały się grymasy i wyszczerze. Tak stał się jedną z atrakcji wieczoru. Autor: Alex Kłoś  Kino Tęcza. Od dawna stoi bezczynnie. Jak zegar z kukułką, w którym pękła sprężyna. Kuk-u...Kiedyś był tu kino-teatr i ciągle coś się działo, ludzie przyjeżdżali z całego miasta. Filmy, wystawy, happeningi, koncerty, imprezy. Punkowcy, wariaci, modelarnia. Na okrągło. Za dużo było tego dobrego dla starszych ludzi mieszkających w przedwojennym szeregowcu vis a vis. Sytuacja nabrzmiała, napęczniała, oż trzasła. Z hukiem na całe miasto. Ale po kolei. Nie pamiętam kiedy przyszedłem do Tęczy po raz pierwszy. Mieszkałem w latach 70. na Bielanach i na pewno trafiłem, któregoś dnia na film "b.o". Bez ograniczeń. Ale to nie był raczej poranek, bo na poranki nie chodziłem. Na Bielanach nie było kina, za to na Żoliborzu

Drink Bar na Wspólnej

Obraz
  Gdy zapalił się ogień, pojawiło się dwóch policjantów. Pierwszy raz widziałem wtedy gliniarza w trampkach. Zrobiliśmy zrzutkę, dostali w łapę i poszli, a my wróciliśmy do Śródmieścia... Autor: Alex Kłoś  W drugiej połowie lat 90. sprawa w Centrum była prosta. Jeżeli kiedyś chodziłeś na koncerty i dyskoteki do Remontu i Hybryd, latem jeździłeś do Dębek, a zimą do Zakopanego, lubiłeś towarzystwo filmowców i muzyków, niebieskie ptactwo i frikownie, mówiąc krótko byłeś z klimatu, to mogłeś nocą uderzyć w 2 miejsca. Słownie - Dwa. Reszta lokali była tak nudna, że wręcz martwa, bulwary wiślane ziały pustką, a wszyscy chodzili do Między Nami na Brackiej i maluteńkiego Drink Baru na Wspólnej 52/54. Codziennie wieczorem meldował się ten sam skład, który w weekendy rozrastał się do większej imprezy. Oczywiście. Ta monotonia dawała się we znaki. Raz nie wytrzymaliśmy i pojechaliśmy zrobić nocą ognisko przy Grubej Kaśce. Nad Wisłą. Gdy zapalił się ogień, pojawiło się dwóch policjantów. Pierw