Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2020

Paweł Kelner: Musimy to robić, bo jak nie my, to kto?

Obraz
Paweł "Kelner" Rozwadowski   8 czerwca 1962 - 11 października 2020 Miałem być w całkiem innym miejscu. W biurze albo szpitalu. Takie były plany rodziców. Ojciec chciał, żebym zaszedł co najmniej tak wysoko jak on. Nie spełniłem ambicji rodziców. W niedzielę pisarz Grzegorz Kalinowski opublikował na Facebooku post: „Wpadliśmy na siebie ze dwa trzy tygodnie temu. Szybka kawa na rogu Foksal i Nowego Światu. O tym, że Paweł ma remont, że w Puszczy Kampinoskiej mieszka, że pięknie, ale ludzie, że Polska to nie Warszawa i wielkie miasta, o graniu nowym i starym i w końcu o generale Rozwadowskim, dumie Pawła, bliskiej rodzinie, człowieku który odegrał ważną rolę w historii Polski. Tak w biegu, bo przecież mieliśmy się jakoś spotkać, będzie okazja. A w piątek rozmowa o scenariuszu serialu Załoga, o tym jacy ludzie z tamtych czasów mogliby zagrać, że na pewno, na bank, bez niego nie może być. I dziś niedziela rano...”. Nie mogłem uwierzyć w to, że ten pełen życia facet odfrunął t

Było wleczone. Opowiada Piotr "Fala" Falkowski...

Obraz
Opowiada Piotr "Fala" Falkowski... Pojechaliśmy z Houkiem na początku lat 90. na koncert do Ełku. Po koncercie poszliśmy do jakiegoś baru. Wchodziło się po wąskich stromych schodach, na pierwsze piętro. - Kto poszedł? - Ja i Tadek Kaczorowski... - Zwany papieżem polskiej gitary basowej. - Tak jest. Był z nami też Marian, czyli nasz techniczny. - Co było w tym lokalu? - Stół bilardowy i bar. Zaczęliśmy grać w bilard. Przyglądało się temu sześć dziewczyn. Pokazywaliśmy im takie sztuczki jakich nigdy nie widziały. Były zachwycone, szczególnie jedna. Marian przynosił browary i kręcił jonty, bo mięliśmy całą torbę zioła. - Kto był poza wami w tym barze? - Bramkarz, barman i trzech kolesi. Takich bandyto podobnych. - Jak wyglądali? - Długie czarne płaszcze, spodnie od garnituru i dobre koszule, takie jakieś nie wiadomo jakie. Nie zaczepiali nas, ale wyraźnie widać było, że coś do nas mają. Graliśmy do końca, czyli do trzeciej nad ranem. Wschodził już świt. Kiedy wychodzil