Kolejna opowieść ulicy
Idzie chodnikiem facet. Zżulony, szczupły i niewysoki, opalony na brąz, włosy jeszcze gęste, siwe, flanelowa koszula w biało-zieloną kratkę, z przednich kieszeni dżinsów wystają bojowo dwa wysokie Żywce, pojemność 0,33 l. - Witaj kowboju - zagajam pokazując palcem na piwa, które sterczą jak kolby koltów. Uśmiecha się i przez sekundę, dwie, patrzymy się sobie w oczy. - Pan to jeszcze jest młody - odpowiada. Ma nieco zachrypnięty niski głos i tro chę trzęsą mu się ręce. - Nie taki młody. Mam 52 lata. - Co to jest? Ja mam 70. - Dobrze pan wygląda, tylko oczy ma pan zmęczone. - Oczy to ja mam chore. Powinienem chodzić w okularach. - To dlaczego pan nie chodzi? - Miałem dobre okulary, za ponad osiemset złotych, ale mi ukradli w pracy. Wiem nawet kto, ale co z tego? - Co pan robił? - Byłem brygadzistą ekipy sprzątającej w Auchen. Jak mi tamte ukradli, to poszedłem do optyka, bo reklamowali się, że za każdy przeżyty rok jest zniżka. Wie pan ile zapłaciłem za nowe? - Ile? ...