Kolejna opowieść ulicy


Idzie chodnikiem facet. Zżulony, szczupły i niewysoki, opalony na brąz, włosy jeszcze gęste, siwe, flanelowa koszula w biało-zieloną kratkę, z przednich kieszeni dżinsów wystają bojowo dwa wysokie Żywce, pojemność 0,33 l.
- Witaj kowboju - zagajam pokazując palcem na piwa, które sterczą jak kolby koltów.
Uśmiecha się i przez sekundę, dwie, patrzymy się sobie w oczy.
- Pan to jeszcze jest młody - odpowiada. Ma nieco zachrypnięty niski głos i trochę trzęsą mu się ręce.
- Nie taki młody. Mam 52 lata.
- Co to jest? Ja mam 70.
- Dobrze pan wygląda, tylko oczy ma pan zmęczone.
- Oczy to ja mam chore. Powinienem chodzić w okularach.
- To dlaczego pan nie chodzi?
- Miałem dobre okulary, za ponad osiemset złotych, ale mi ukradli w pracy. Wiem nawet kto, ale co z tego?
- Co pan robił?
- Byłem brygadzistą ekipy sprzątającej w Auchen. Jak mi tamte ukradli, to poszedłem do optyka, bo reklamowali się, że za każdy przeżyty rok jest zniżka. Wie pan ile zapłaciłem za nowe?
- Ile?
- Ponad 600.
- To dlaczego pan ich nie nosi?
- Bo to do czytania, a przeciwsłonecznych nie mam.
- Ile ma pan emerytury?
- 2400.
- Nieźle.
- 41 lata przepracowałem.
- Z żoną pan mieszka?
- Żona nie żyje. Córka się wyniosła. Dom sobie zbudowała. Za sam plac zapłaciła 140 tysięcy. Ma dom i jest nieszczęśliwa.
- Czemu?
- Bo nie może mieć dzieci.
- Można adoptować.
- Z tym to różnie bywa.
- Wiadomo.
- Kobieta wzięła dwójkę dzieci z sierocińca, takich w wieku szkolnym. Chłopak jej obciął głowę siekierą.
- Daj pan spokój.
- Jak adoptować to tylko bardzo małe, one panie potem będę robiły to, co pan chcesz.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

0.68 grama. Historia prawdziwa