Sceny z czasu zarazy
Foto: Dennis Wojda W czasie pandemii byłem kierowcą samochodu dostawczego firmy Owoce & Warzywa. Krążyłem białym Oplem po opustoszałych ulicach Warszawy. Od sklepu do sklepu. Oto garść sytuacji z tamtego jakże dziwnego i smutnego okresu. 17.03. ARTYKUŁY MEDYCZNE Pojawiam się w sklepie z artykułami medycznymi przy Roentgena, pod Centrum Onkologii. - Dzień dobry. Czy są maski? - pytam ekspedientkę. - Nie. - A rękawiczki? - Ostatnia paczka. XL- ki. Sto sztuk. - Poproszę. A płyn do dezynfekcji ciała? - W hurtowniach nie ma. My trafiliśmy przypadkiem i mamy. Pół lita - 55 złotych. Na alkoholu, działa. - Poproszę. Dużo macie tego płynu? - Jeszcze trochę jest. - A od kiedy nie ma masek? - Od początku lutego. Sprzedaliśmy w jeden dzień. Nagle ludzie przyszli. - Ile mieliście? - Sto chirurgicznych i dziesięć plastikowych. - Niewiele. - Zawsze wystarczało, a jak trzeba było uzupełnić zapas...