Potańczył Pod skrzydłami


Przez trzy tygodnie pracowałem jako dozorca. A raczej po prostu zamiatacz podwórka przy jednym z Ursynowskich bloków. To był czworobok. Miał spory dziedziniec. Zamiatałem więc dziedziniec, chodniki i osiedlową drogę otaczającą prawie cały budynek. To było jesienią, miałem więc kupę roboty z zamiataniem liści. Poza tym były do uprzątnięcia szlugi, papierki i cała reszta bałaganu. Ja bylem od zamiatania, a starszy już nieco gość od bardziej konkretnych spraw. Pewnego razu pomogłem mu podnieść betonowy klocek.
- Pomożesz mi to podnieść?
- Jasne.
- Bo wiesz, podnieść to można, ale potem...
- Masz problemy z kręgosłupem?
- Też. Ale bardziej obawiam się o hemoroidy.
- Boisz się, że ci pękną?
- Tak. Nie ma co szaleć. Trzydzieści lat temu poszedłem na dyskotekę Pod skrzydłami na Grójeckiej. Nachlałem się i zaczęły się tańce. Robiłem szpagaty, nie szpagaty i potem dwa dni nie mogłem chodzić. Nie ma co przesadzać.
- Oczywiście. Co za dużo to niezdrowo.        

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Rozmowa z truckerką Aleksandrą Kun