Spotkanie w ruinach fabryki




Kiedyś była tam jakaś fabryka. Teraz były tylko ruiny, góry gruzu i pordzewiałe szkielety. Był środek lata. Przechadzałem się leniwie przed opustoszałą halą. W czarnym skórzanym płaszczu i w skórzanych spodniach. Swędziały mnie doklejone wąsy.
Zza rogu niespiesznie wyszedł facet. Na oko pod sześćdziesiątkę, zwyczajny, z neseserem.
- Dzień dobry - odezwałem się pierwszy.
- Dzień dobry.
- Jestem z ekipy, która kręci w tej hali film.
- Rozumiem... A ja tu pracowałem.
- Tu od dawna nic nie ma. Co tu kiedyś było?
- Energopol. Zbieram papiery do emerytury. Przyjechałem z Chełma, bo myślałem, że dostanę świadectwo pracy.
Patrzyliśmy na gruzy. Wibrowała cisza wypełniona słoneczną radością.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Rozmowa z truckerką Aleksandrą Kun