Podpalacz





Lublin. Festyn. Jestem już głodny. Od pięciu godzin robię materiał do "LOGO" Dziś o highline. Ludzie chodzą po taśmach porozwieszanych pomiędzy wieżami, katedrą i wieżowcami. Z góry jest to raczej przerażające. Już na powierzchni ziemi, na uspokajającym festynie zauważam samochód strażacki i dymiący się grill. Gnany głodem rejestruję skrót OSP i dwóch młodych gości.
"Chłopaki z Ochotniczej Straży Pożarnej zarabiają sobie", myślę
i podchodzę z nadzieją.
- Co macie chłopaki?
- Kiełbasę z rodzinnej masarni z Gołkowa.
- Świetnie. Po ile?
- 10 złotych mała porcja i 15 duża.
- Super. Poproszę dużą.
- Jest pan organizatorem - młodszy strażak ochotnik wskazuje ma moją smycz i plakietkę.
- Jestem z mediów. Zna pan magazyn Logo?
- Nie.
- On jest za mody na takie gazety. Ma osiemnaście lat - mówi drugi.
- Zamiast gazet wolę czytać książki - tłumaczy młodziak.
Jestem poruszony.
- Lubi pan kryminały?
On mówi, że owszem, a ja zapisuję na kartce Raymond Chandler.
- Proszę przeczytać. To amerykański mistrz czarnego kryminału. Jego książki można kupić na allegro.
- Bardzo dziękuję za informację - odpowiada chłopak.
Mam satysfakcję.
- Ja wam idzie interes?
- Bardzo dobrze. Ludzie uwielbiają tę kiełbasę. Szukaliśmy długo tej najlepszej, aż w końcu babcia kolegi poleciła mi tę masarnię.
Jeździmy po eventach. Staliśmy na imprezie pod Stadionem Narodowym.
- Pojechaliście do Warszawy?
- My jesteśmy z Warszawy. Ostatnio jak jechaliśmy autostradą, to kobieta na bramce mówi: Straż pożarna nie płaci.
- I co?
- No i pojechaliśmy dalej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Rozmowa z truckerką Aleksandrą Kun