Cela śmierci


Rozmawiałem z fotografem Jackiem Marczewskim...

- W 1991 r. zrobiłem dwa fotoreportaże, pierwszy w męskim więzieniu w Nowogradzie, a drugi w żeńskim w Grudziądzu. Postanowiłem pójść za ciosem.
- To znaczy?
- Sfotografować celę śmierci. Wtedy sytuacja była już taka, że Polska podpisała memorandum na niewykonywanie wyroków śmierci. Ale cele nadal były. Napisałem więc pismo do Ministerstwa Sprawiedliwości i poprosiłem o zgodę na zrobienie  fotoreportażu. "Gazeta Wyborcza", w której pracowałem od początku, była marką, która otwierała wszystkie drzwi. Po jakimś czasie dostałem odpowiedź, że mogę to zrobić w więzieniu w Łodzi.
- Jadąc tam jak sobie wyobrażałeś to miejsce? 
- Jako salę z szubienicą, na podwyższeniu. Tego, że będzie w tym miejscu jakaś doniosłość.  
- A co zobaczyłeś?
-
Miejsce, które przypomina raczej kibel. Na początku przeszliśmy przez budynek administracji, a potem zeszliśmy w dół, tak jakby do sutereny. Stanęliśmy przed zwykłymi drzwiami. Otworzyli je i okazało się, że to klitka. Na końcu była klapa w podłodze, a obok niej pedał do spuszczania skazańca. Wszystkiego dwanaście metrów kwadratowych. Okno zabite blachą. Z sufitu zwisał hak, a na ścianie był kołowrotek. Przy drzwiach był mały kaloryfer, nad nim półka z lastriko. Na niej leżała czarna opaska i stał kubek na wodę dla skazańca.
- A lina była?
- No właśnie liny nie było. Mówię: panowie przyjechałem zrobić zdjęcia w celi śmierci. Bez liny nie dam rady. Przynieście, proszę, chociaż jakąś linkę. Pogadali chwilę między sobą i w końcu jeden wyszedł, a po chwili wrócił z dużą szarą kopertą.
- W kopercie była lina?
- Tak. Przygotowana na wypadek egzekucji. Była zawiązana w tzw. węzeł wisielca.  
- Jak odbywała się egzekucja?
- Byli przy niej obecni naczelnik więzienia, lekarz, kat, prokurator, oraz na życzenie skazańca adwokat i ksiądz. Skazańca przyprowadzali dwaj strażnicy. W połowie celi wisiała kotara, za nią była lina. Kotara była z grubego bardzo ciemnego czerwonego materiału. Prawie czarnego. W momencie wykonywania egzekucji musiało być tam dość ciasno. Strażnicy wprowadzali skazańca za kotarę, wchodziła tam też z nimi kat. Zasłaniali kotarę i ustawiali skazańca na klapie zapadni. Jak już powiedziałem obok niej był pedał, który wciskał kat. Skazaniec za pewne był czymś oszołomiony. Ale myślę, że zdarzały się przypadki, gdy w tym ostatnim momencie życia ten człowiek zaczynał rozpaczliwie się miotać, walczyć. Przed samą egzekucją na głowę wkładali mu czarny worek.    
-  Scenę takiej ostatniej walki pokazał Kieślowski w "Krótkim filmie o zabijaniu". Jak długo spadał skazaniec?               
- Studzienka pod zapadnią była raczej płytka. Kiedy zwróciłem na to uwagę, to 
powiedzieli: Proszę pana, przy tym ułożeniu ciała wystarczy czterdzieści centymetrów, żeby przerwać rdzeń kręgowy. Na dnie studzienki stała szara kuweta, bo gdy wieszają człowieka, to puszczają mu zwieracze i wszystko z niego wylatuje.
- Jak wyszło zdjęcie?
- Założyłem obiektyw 20 milimetrów i przez to zdjęcie wyszło jak ze studni. Kiedy zacząłem fotografować, to wyszli i zostałem tam sam. Zadałem sobie wtedy typowe pytanie, które w takiej sytuacji może zadać sobie młody fotograf. Zapytałem się siebie o to, czy byłbym wstanie zrobić to zdjęcie w czasie egzekucji i jak bym je przeżył.           
- I co?
- I usłyszałem głosy.
- Czyje?
- Piętro wyżej ktoś mieszał herbatę i facet rozmawiał z kobietą.
  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Film "Krok". Historia z planu.