Nerwowy aktor



Ta rozmowa odbyła się na planie serialu "Rojst"...

- Pracowałem przez półtora roku w Teatrze Polskim. Byłem statystą w "Wizycie starszej pani". Główną rolę grała Nina Andrycz. Po jakimś roku grania wydarzyła się niezwykła historia - pani Nina zapomniała tekstu.
- To się zdarza każdemu.
- Co się wtedy robi?
- Albo tekst podaje sufler, albo na kwestię naprowadza inny aktor, albo się improwizuje tak, żeby jakoś dopłynąć do miejsca, które się pamięta lub do końca sceny.
- W tamtym przypadku było tak, że to była scena zbiorowa. Na scenie stała cała obsada, łącznie ze mną i moim kolegą, czyli statystami. Pani Nina nagle zamilkła i zapadła grobowa cisza. Znałem doskonale mowę ciała wszystkich aktorów, bo się napatrzyłem na nich przez próby i kilkadziesiąt spektakli. Nagle ich zamroziło, zastygli w bezruchy. Po kilku sekundach przez wszystkich przeszedł ledwo dostrzegalny dreszcz, a po kilku kolejnych następny. Wyglądali jak jeden organizm, przez który przepływa fala energii. Jednocześnie, tak jakby ktoś przyłożył gdzieś prąd.  Gdy napięcie stało się ciężkie jak lawina, to jeden z aktorów podała pani Ninie kwestię. Nie dosłownie, ale mówiąc do niej to, co ma dalej zrobić w tej scenie. - Szanowna pani, pora zwiedzić miasteczko - powiedział. Aktorka błyskawicznie przypomniała sobie tekst i wszystko potoczyło się gładko dalej. Potem za sceną mówiła: To była biała plama, po prostu nic, nic!
- To nasz podstawowy lęk. Ale są też inne.
- A jakie?
- Przede wszystkim aktorzy, wszyscy nawet ci najlepsi, zawsze boją się o to jak są odbierani.
Kiedy przychodzi się grać na plan filmowy i nie wskoczy się dobrze w trzech pierwszych ujęciach, to zaczyna się koszmar. Panika. A przecież nie można tego pokazać. Na zewnątrz widać, coś kompletnie innego niż dzieje się w środku. Ale to jednak daje się wyczuć. Bo aktor staje się poddenerwowany. Każdy gest reżysera, spojrzenie grymas ma gigantyczne znaczenie. Ze straszną uwagą odbieramy energię, która płynie od ekipy. To czy nasza gra ich przekonuje.
- Jest też chyba lęk o to jak zostanie odebrany film?
- Oczywiście. Można być nie wiadomo jaką gwiazdą, a potem przyjść do serialu i spieprzyć sobie opinię, bo coś się nie uda.  
- A jak jest w teatrze?
- Tak samo. Niektórzy widzowie mają bardzo dużą energię. Wybijają się z publiczności. Obserwujemy ich zachowanie i jeżeli widać, że nie są zadowoleni z tego, co widzą, to bardzo się tym stresujemy. Muszę być uśmiechnięty i swobodny, a w głowie mam kłąb myśli. Ale można się pomylić.
- Co to znaczy?
- Kiedyś przed samą sceną siedział facet, który całą swoją pozą dawał do zrozumienia, że nie podoba mu się przedstawienie. Miał ręce skrzyżowane ręce na piersi i prowokacyjnie pochyloną głowę. Strasznie to było deprymujące i się mocno zdenerwowałem. A tymczasem, gdy skończyliśmy to on pierwszy zaczął klaskać. Krzyczał: brawo.
- No to raczej zrobił to wszystko specjalnie.
- Może.
- Wasza praca jest mega nerwowa.
- I nie mam programów ani specjalistów, którzy pomagaliby nam sobie z tym stresem radzić.
- Ale do tego można się chyba z czasem przyzwyczaić, co?
- Raczej nie. Ja przynajmniej z każdym rokiem odczuwam to coraz mocniej.
- Brzmi to tak jakbyś nie był artystą, aktorem, a pracował w jakimś ostrym korpo!
- To bardzo blisko.
   

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Film "Krok". Historia z planu.