Odlot na tri





Mój wujek w czasie wojny wpadł w alkoholizm. Był w partyzantce. Kiedy szli na akcję to byli trzeźwi, ale jak siedzieli w lesie to pili wódkę. Albo raczej bimber, który pędzili sami albo brali ze wsi. Po wojnie nie miał już wyjścia, bo tak mu to weszło w krew, że musiał popijać. Mój drugi wujek, dla odmiany był totalnym palaczem. Podczas wojny bili go na gestapo, a potem walczył.
Palił po osiemdziesiąt papierosów dziennie. Jak do nas przychodził to odpalał jednego od drugiego, tylko trzeba było ciągle popielniczki z popiołu opróżniać. Przeżył nieci ponad pięćdziesiątkę.

Ja nigdy nie uzależniłem się od żadnych narkotyków. Lubię jeszcze napić piwa. Kupuję sobie na działce cztery mocne piwa, takie co mają siedem, osiem procent i puszczam muzykę. Lubię starego rocka: Led Zeppelin, Deep Purple. Rolling Stonesi są dla mnie za bardzo lukrowani, a AC/DC ma wokalistę, który ma zbyt chrapliwy głos. Moim idolem jest Jimi Hendrix.

W latach 70. jak byłem w technikum to miałem magnetofon szpulowy ZK140. Miał tak mocne głośniki, że można było nagłośnić dobrze spory pokój. Miałem ponagrywane dużo dobrej muzyki i ludzie mnie zapraszali na imprezy, żebym przyszedł ze sprzętem. Kiedyś przyszedłem do mieszania gdzie było kilka osób. Położyli na podłodze talerz i nalali do niego Tri. To był rozpuszczalnik, który
hipisi używali jako narkotyk. Uklękli wokół tego talerza i pochylili nad nim nosy, a głowy nakryli kocem. Zaczęli to wdychać, a ja puściłem The Doors. Po kilku minutach koc odleciał na bok i wyszli. Oczy w pion i dziwne ruchy. Trwało to jakieś pół godziny.
 
Chłopak, który tam był przyszedł do mnie po jakimś czasie. Przyszedł z dziewczyną i przyniósł ampułkę z jakimś płynem. Powiedział, że to coś ekstra. Przyszli do mnie dlatego, bo miałem strzykawkę. Łapałem na łące motyle, które potem usypiałem zastrzykiem i przypinałem do makatki.
On wiedział, że mam ten sprzęt. Poprosili, żebym zrobił im zastrzyk. Wypaliłem igłę nad świeczką
i wstrzyknęli sobie to coś. Mija minuta i nic, mija pięć minut i nic, mija kwadrans i nic. W ogóle nic. Miałem szczęście, bo gdyby coś się i stało, to była by tragedia. Siedzieliśmy w komórce pod schodami w bloku. On potem został narkomanem i wstrzykiwał sobie kompot, a ja poszedłem do wojska. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Film "Krok". Historia z planu.