O czołgiście, który udawał, że śpiewa.



- O czołgiście, który udawał, że śpiewa -


Wczoraj w Katowicach na planie filmu
„Co widziała Elsa Koepke„ (reżyseria Jan Holoubek),
jeden z epizodystów opowiedział mi taką historię. 

- W 1988 r. byłem podchorążym w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Pancernych im. St. Czarnieckiego w Poznaniu. Pewnego dnia poinformowano nas, że odbędzie się przesłuchanie do Chóru Czarnych Beretów. Chórmistrzem był facet, który wcześniej był związany z Poznańskimi Słowikami.
Miałem ochotę pójść, żeby się sprawdzić, ale przesłuchanie było akurat tego dnia, w którym miałem służbę podoficerów dyżurnego kopani. Poszedłem drugiego dnia. Chórmistrz tego dnia już nie prowadził przesłuchań, tylko ustawiał chłopaków w chórze i od razu zapytał jaki mam głos. Nie miałem pojęcia, ale wcześniej byłem świadkiem tego jak w zależności od tego jak kto mu zaśpiewał, to ustawiał go w odpowiednim miejscu, do basów, tenorów, barytonów, sopranów itd.
Ja chciałem się schować w tłumie i powiedziałem, że jestem tenorem, bo ich było najwięcej.  To do tenorów, proszę. Stanąłem po prawej stronie od środka szyku chóru.
- I zacząłeś śpiewać?
- Skąd! Nie jestem muzykalny. Nigdy na niczym nie grałem i kompletnie nie umiem śpiewać.  Udawałem więc, że śpiewam i tylko otwierałem usta.
- Nie zorientował się?
- Nie. A koledzy, którzy stali obok zachowali dyskrecję. Gdy przestawiał nas w chórze na próbach, prosił o samodzielne zaśpiewanie, ale nigdy nie trafił we mnie.
- Co z tego miałeś?
- Próby chóru były fajniejsze od popołudniowe zajęć w szkole. Chór w weekendy wyjeżdżał na koncerty. Wolałem jeździć po Polsce niż siedzieć na kompani i użerać się z kapralem i oficerami, którzy zawsze mieli lepszą wizję na to co masz robić w wolnym czasie. Poza tym byłem studentem specjalnej troski, bo  nie chciałem zapisać się do ZSMP i PZPR. Chórze dał mi też konkretne korzyści.
- Jakie?
- Raz po koncercie na dużej poznańskiej uroczystości miejscowi oficjele wpadli w taki zachwyt, że dowódca szkoły generał Głuszczyk dał każdemu w nagrodę po trzysta złotych nagrody i 3 dni urlopu.
- A ty przez cały czas tylko otwierałeś usta?
- Oczywiście. Pilnowałem się, żeby chórmistrz mnie nie usłyszał, ale w końcu poniosły mnie emocje.
Przyjechaliśmy na koncert do szkoły podstawowej. Dzieci zaczęły z nami śpiewać, to było takie piękne, że ze wzruszenia dołączyłem do śpiewu. Myślałem, że w tym chaosie różnych barw głosów jestem bezpieczny, jednak nasz opiekun artystyczny miał absolutny słuch i oczywiście usłyszał, że ktoś fałszuje. Na próbie mówi: coś jest nie tak. Pokazał na kolegę, który stał obok: niech pan śpiewa. Zaśpiewał czysto. Potem na jeszcze jednego. To samo. Chyba coś mi się zdawało, zakończył sprawę..
- I miałeś spokój
- Tak. Jeździliśmy dalej z koncertami. Pewnego razu na akademii w ratuszu w Poznaniu nasz chór z okazji rocznicy Powstania Wielkopolskiego zaśpiewać oficjalnie "Pierwszą brygadę" dla kombatantów i urzędników miasta. To było pierwsze publiczne wykonanie, bo w PRL tej piosenki nie wolno było wykonywać publicznie, bo nie znosili jej komuniści.  To był totalnie podniosły moment i poczułem, że chcę dołożyć swoją cegiełkę do tego wydarzenia.
- Jak wyszło?
- Chórmistrz znów zaczął sprawdzać na zajęciach po koncercie. Sprawdził chłopaka z boku, a potem pokazał na mnie. Zaśpiewałem. A on: źle!, źle!, wszystko źle!!! Gdzieś ty się uczył śpiewać?
Wziął mnie na bok. Myślałem, że mnie wrzuci, ale powiedział, że może mnie nauczyć śpiewać.
- I co?
- Nic. Być może nauczyłbym się dzięki temu wspaniałemu człowiekowi śpiewać, ale nie zdążyłem. Po dwóch tygodniach zmieniłem szkołę z pancernej na kwatermistrzowską. Wiesz, zawsze powtarzam, że w życiu ważne jest być mądrym, pracowitym, twardym itd. Ale najważniejsze jest być cwanym, w dobrym tego słowa znaczeniu. Albo mieć szczęście. Bo życie jest piękne, ale trzeba je sobie zorganizować. Mądry nikt nie jest na tyle, żeby nie można było go oszukać. Pracowitego zawsze można zniewolić. Twardego można złamać. A szczęściu trzeba umieć pomóc.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Rozmowa z truckerką Aleksandrą Kun