Opowieć ratowniczki medycznej






To było latem 2018 roku. Wyjechaliśmy z rodziną w Beskid Niski do agroturystyki Miłośliwka. Na miejscu było kilka osób. Rodzina z Warszawy oraz kobieta, która przyjechała sama. Pewnego razu wybraliśmy się we dwoje na długi spacer. Zapytałem: czym się zjamujesz?    

- Jestem ratowniczką medyczną. Pracuję w Centrum Urazowym. Jest dwanaście takich ośrodków w Polsce.
- Dlaczego wybrałaś taką pracę?
- Robiłam prawo jazdy i mieliśmy zajęcia z ratownikiem medycznym. Pomyślałam, że to coś dla mnie.
- Dlaczego?
- Jest adrenalina, napięcie, akcja, no i pomagam ludziom.
- A jak z kasą? 2,5 tysiąca?
- Coś koło tego. Dlatego pracuję na półtora etatu. W szpitali i dodatkowo jeżdżę karetką.
- Jak to jest?
- Trzeba się wyłączyć. Nie myśleć o tym, że się współczuję człowiekowi. Po pracy, jak jest już po wszystkim, to czasami siadamy i rozmawiamy o tym, że kogoś spotkało coś strasznego.
- Długo już tak pracujesz?
- Sześć lat. 12 godzin pracy i 24 przerwy.
- Co jest najgorsze?
- Ciężko powiedzieć, może skoczkowie?
- Do wody?
- Tak. To są młodzi ludzie, często roczniki z końca lat 90.
- Dużo ich jest?
- Latem na każdym dyżurze po dwa, trzy przypadki. Jest w tym wyraźna prawidłowość. Te idzie falą, co drugi rok. Jak jest dużo wypadków, to jest o tym szum i za rok jest ich mniej. A potem ludzie zapominają i znów zaczynają skakać.
- Skąd skaczą?
- Z przeróżnych miejsc. Facet na przykład skoczył na główkę do dmuchanego ogrodowego basenu dla dzieci.
- Z wysokości?
- Nie, z ziemi. Ale uderzył czołem w ziemię i złamał sobie kręgosłup na odcinku szyjnym. Kiedyś był chłopiec, który miał strasznego pecha. Kolega go zepchnął dla żartu do jeziora i spadł na głowę.
- Co mu się stało?
- Miał porażenie dolnych kończyn. Z tym jest tak, że jeżeli kręgosłup się złamie i nie ma nacisku na rdzeń kręgowy, to nie jest źle, bo można człowieka leczyć, wsadzić w kołnierz ortopedyczny. Jeżeli jest nacisk, to po kilku dniach może się odłączyć ośrodek oddechowy i człowiek albo umiera, albo leży jak warzywo pod respiratorem.
- Lubisz swoją pracę?
- Nie wyobrażam sobie, żebym mogła robić coś innego. To trzeba czuć. Po kursie kiedy poszliśmy d pracy, to część osób nie wytrzymała psychicznie i odeszła. Ja zostałam i chyba się uzależniłam od tej pracy.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Rozmowa z truckerką Aleksandrą Kun