Body Count




- Adam -  

- To był strasznie burzliwy okres. Strasznie.
- O jakich czasach mówisz?
- Lata 90.
- Gdzie mieszkałeś?
- Na Sadybie.
- Ja też tam wtedy mieszkałem. Faktycznie była jazda. W jakich siedziałeś klimatach?
- Narkotykowo bandyckich. Wynajęliśmy z dwoma kolegami mieszkanie. Obok, na Stegnach. Dwa pokoje. To była nasza baza.
- Czym się zajmowaliście?
- Handlowaliśmy proszkiem i ziołem, trochę kradliśmy tu i tam. Dużo alkoholu, marihuana i amfa.
- W kanał?
- Tak. Kiedyś się tak nachlaliśmy, że kiedy zabrakło wódki, to zaczęliśmy pić swoją krew.
- Jak to?
- Wyciągaliśmy ją z żył strzykawkami, a potem piliśmy. Bo był w niej alkohol.
- Szaleństwo...
- No... Zamroczyłem się kompletnie, a na końcu każdy nabrał krwi do swojej strzykawki i wykonał czerwony bryzg na ścianę.
- O basta.
- Byliśmy ciągle nagrzani i mieliśmy broń.
- Co ty mówisz?!
- Ja miałem przerobionego gazowca, drugi kolega oryginalne stare niemieckie parabellum, a trzeci, czyli Adam miał zdobyczną broń.
- Jak to zdobyczną?
- Na Sadybie w willach były ambasady, jakiś dziwnych krajów. Podszedł do wartownika i zapytał o godzinę, a kiedy tamten spojrzał na zegarek, to sprzedał mu kosę, wyciągnął z kabury pistolet i uciekł.
- Strzelał potem do kogoś z niego?
- Po kilku dniach imprezy wyszliśmy rano na spacer do parku. Na Stegnach. Usiedliśmy na ławce. Przechodziła kobieta z jamnikiem na smyczy. Pies zaczął na nas szczekać. Adam się wkurwił i powiedział do tej kobiety, żeby zabrała psa, bo jak nie, to go zastrzeli. Ona odpowiedziała, że to co on mówi jest oburzające. Co pan w ogóle mówi?! I normalnie wyjął ten pistolet i zastrzelił tego psa. Rano w parku. Nikt nam nic nie zrobił, bo zmyliśmy się.
- Co było potem z Adamem.
- Zaczął grzać herę i wylądował na centralnym. Wtedy działała tam tzw. firma.
- Co to było?
- Ogarniali temat heroiny. I brauna i kompotu. Temat kompotu mieli rozpracowany w stu procentach. Sami produkowali i sprzedawali. A jak ktoś zalegał z długami, to przychodziło dwóch gości i wrzucali go pod pociąg.
- Nie słyszałem o takich historiach.
- To działo się raz na jakiś czas. Dla przykładu. O martwych ćpunach gazety się raczej nie rozpisywały.
- A Adam?
- Zaczął się na Centralnym regularnie pojawiać po towar. No i kiedyś ktoś odezwał się do niego w pogardliwy sposób. Adam na to powiedział, że jeszcze jak jeszcze raz tak powiesz, to cię zabiję. Tamten gość zaśmiał się i coś tam powiedział. Adam wyjął klamkę i do niego strzelił. Nie wiem czy zabił tego człowieka. Zgarnęli go i zniknął. W kryminale albo w wariatkowie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Rozmowa z truckerką Aleksandrą Kun