Żywe zło



- Na pierwszym miejscu stawiamy wiarę, nie rozum. Bo co skłaniało ludzi, by szli, walczyli i ginęli za prawdy religijne? Rozum? Nie, ślepa wiara! - powiedział Adolf Hitler w 1927 r. do elity NSDAP. Nazistowska religia, czyli Bogowierstwo (Gottgläubigkeit), była synkretycznym systemem łączącym Hinduizm i germańskie mity. W zasadzie jeszcze nie była religią w dosłownym tego słowa znaczeniu a okultystycznym ruchem, w którym bardziej od zasad określających doktrynę rozwinięta była obrzędowość. Nawiedzeni naziści ubierali się w szaty kapłanów, urządzali misteria z pochodniami i oracjami na cześć bliżej niekreślonych Bogów i oczywiście Hitlera.


Ideologicznym fundamentem nazizmu był Volkizm. Niemiecka ideologia o charakterze neoromantycznym, irracjonalnym i rasistowskim, która proponowała panteistyczną, neopogańską mistykę "krwi i ziemi" (Blut und Boden ), wyrastającą z protestanckiej idei predestynacji, zakładającej, że los człowieka jest z góry określony przez wolę Boga. Volkizm głosił wyższość rasy nordyckiej, aryjskiej nad Słowianami, a przede wszystkim Żydami.

Problem nazistów było to, że Niemcy byli chrześcijanami - wyznawali religię stworzoną przez Żydów. Religię do tego, która kładzie nacisk na miłosierdzie i empatię, co kłóciło się z postawą nazistów, dla których okazywanie współczucia słabszym i bezbronnym było oznaką słabości. Poradzili sobie z tym w pokrętny sposób, tworząc doktrynę Chrześcijaństwa Pozytywnego, czyli nazistowską wykładnię nauk Kościoła, podkreślającą "heroiczny" i "niemiecki" charakter Jezusa. Wyznawcy pozytywnego chrześcijaństwa twierdzili, że Kościół położył zbyt duży nacisk na pasywność, a nie aktywność Jezusa, koncentrując się przy tym przesadnie na jego ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu. Uczniowie Hitlera odrzucali Stary Testament opowiadając o Jezusie aktywnym kaznodziei i bojowniku antyżydowskim.

Hitler nie posunął się dalej. Po dojściu do władzy szybko podpisał z Watykanem konkordat, a niemieccy chłopcy pomaszerowali na wojnę pod hasłem "Bóg jest z nami" (Gott mit uns). Żeby było całkiem jasne, o którego Boga chodzi Hitler oświadczył: „Moje uczucia chrześcijanina kierują mnie do mego Boga i Zbawiciela. Do człowieka, który samotnie, otoczony jedynie przez kilku zwolenników, rozpo­znał prawdziwą naturę Żydów i podjął walkę z nimi”. Wśród zaufanych towarzyszy głosił inną narrację: „Dla narodu rzeczą decydującą jest to, czy pozostanie przy wierze chrześcijańskiej z jej moralnością litości i miłosierdzia, czy też przyjmie silną, bohaterską wiarę w Boga w przy­rodzie, Boga we własnym losie, własnej krwi. (...) Albo jest się chrześcijaninem, albo Niemcem; jednym i drugim być się nie da”.

Jasne więc było, że w tysiącletniej Rzeszy chrześcijaństwo ustąpi z czasem miejsca nowej religii. Hitler stwierdził, że nowa religia Germanów wyjdzie od mas ludowych. Kto miał zostać wyniesiony na ołtarz? Tu raczej nie ma wątpliwości. Dla fanatycznych narodowych socjalistów Hitler był mesjaszem. Takim mianem określał go Himmler, który dostrzegał  w wodzu III Rzeszy reinkarnację Kriszny. Sam zresztą wierzył, że jest reinkarnacją króla Henryka Ptasznika, władającego Niemcami w X wieku. 

Działanie Hitlera na jego wyznawców miało dosłownie mistyczny charakter. Julius Streicher, wydawca tygodnika „Der Stürmer" przed trybunałem norymberskim powiedział: „Po wysłuchaniu godzinnego przemówienia Hitlera mój sąsiad powiedział, że zauważył nad jego głową aureolę". Zmarły w 2004 sympatyzujący za młodu z nazi­stami niemiecki polityk Fridolin von Spaun opowiadał, że podczas jednej z imprez Führer położył rękę na oparciu jego krzesła: "Poczułem wtedy płyną­ce od jego palców, przenikające mnie drżenie. Naprawdę je czułem. (...) Czułem, że ten człowiek i jego cia­ło to narzędzie niosące przepotężną, obejmującą wszystko na Ziemi, wolę. Uznałem to za cud".

Niektórzy widzą w Hitlerze człowieka opętanego i wspieranego przez diabła. Inni charyzmatycznego geniusza zła. Na nasze szczęście w 1942 r. Hitler przeszedł zapalenie opon mózgowych i zaczął coraz szybciej podupadać na zdrowiu. Pod koniec swojego 56-letnieg życia był wrakiem wyniszczonym przez narkotyki i dolegliwości neurologiczne. Nazistowska krucjata zakończyła się totalną katastrofa. W II Wojnie Światowej życie straciło ponad 7 milionów Niemców. Gdy alianckie bombardowania dywanowe obracały w perzynę kolejne niemieckie miasta, Niemcy zaczęli zadawać sobie pytanie: "Może to kara boska, za to co zrobiliśmy na wschodzie?". Jakie pytania zadają sobie dzisiaj? 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Film "Krok". Historia z planu.