Zupa PHO i rock'n'roll

Uwielbiam zupę PHO. Nie jestem z pierwszej fali wyznawców, którzy jeździli na PHO na Jarmak Europa na Stadionie X lecia. Odkryłem PHO znacznie później. W miejscu po stokroć mniej romantycznym, bo w azjatyckiej knajpie w Galmoku. Pracowałem przez kilka lat w agencji reklamowej i PHO leciało notorycznie. Lubię sprawdzać jak robią PHO w różnych miejscach. Oczywiście, świetne jest na Żeraniu i w Wólce Kosowskiej, a moim ulubionym adresem w okolicy jest To To PHO obok Zielonej gęsi. Wpadam tam regularnie wracając do domu z pracy przy Filtrowej. Kiedy były pandemiczne restrykcje brałem na wynos. Gdzie wciągałem PHO niech pozostanie moją słodką tajemnicą. Od wczoraj zasiadam znów jak człowiek - przy małym stoliczku. Stoi w miejscu wyznaczonym pomarańczowymi plastrami. Dziś wparowałem i była jakaś inna pani. Siedziała ze smartfonem, przed talerzem z jakimś wietnamskim daniem, które podjadała co jakiś czas. Regularnie pojawiali się kurierzy. Już od progu wyciągali smartfony i...