Kapelusz za więcej niż sto tysięcy



Goguś był dziś na sportowo: szałowe gabardynowe spodnie, szałowe mokasyny, szałowy biały sweter, szałowy jedwabny szalik, a na wierchu szałowa wiatrówka z popeliny. Miał sportowe spojrzenie i sportowy sposób ssania wygasłej fajki. Był, oczywiście, bez kapelusza, prawdopodobnie bez tego za sto tysięcy".

Tak, tak... Czytam "Kapelusz za 100 tysięcy". I czuję, że zaraz spadnę z krzesła. Ani chybi wyląduję na glebie. A potem się wdrapię i zabawa zacznie się od nowa.

Przypomina mi się wysoki facet, który lubił grać w karty i choć pisał książki dla młodzieży, to z młodzieżą nie miał nic wspólnego. Serio. Spędzaliśmy zimowe ferie w tym samym miejscu. W Halamie, czyli w domu pracy twórczej Zaiksu w Zakopanym. Raz, albo dwa razy. W pierwszej połowie lat 80. Raz siedzieliśmy na stołówce przy sąsiednich stolikach. Ja, oczywiście, przy swoim z rodzicami. Przeczytałem wcześniej kilka jego książek. Kto nie przeczytał? Wszyscy przeczytali! Nie zamieniliśmy ani słowa. Był taki konkretny, taki dorosły, poważny, że nawet nie przyszło mi to wtedy do głowy. A teraz czytam jego słowa i spadam z krzesła. Tak dobrze zrobiony jest ten kapelusz. Przepiękny język, świetne dialogi. I trzy poziomowa niesamowita intryga. Konstrukcja tej historii jest tak zawiła, że trzeba się na prawdę skupić, żeby zrozumieć to wszystko co wymyślił Bahdaj. A najpiękniejsze jest to, że choć fabuła jest skomplikowana, to idzie się przez tę historię bardzo przyjemnie i łatwo. To w końcu literatura młodzieżowa. Bahdaj wybrał sobie taki target, ale pisał popełnił też książki wojenne, na przykład bardzo mocną "Trzecią granicę", którą także podsunęła mi mama. Trzy tomy dramatycznych przygód tatrzańskiego kuriera. Adam Bahdaj w czasie wojny był właśnie takim kurierem. Urodził się w Zakopanym, a odszedł w Warszawie w 1985 roku. Dane mi było otrzeć się o tego niesamowitego pisarza w ostatnich latach jego życia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Rozmowa z truckerką Aleksandrą Kun