Pierniczony Irlandczyk


Siedzimy w salonie z Helą, naszą młodszą dziewięcioletnią córką. Hela przy stole odrabia lekcje. Robi pracę domową z polskiego. Ja jestem na kanapie i oglądam na laptopie "Irlandczyka". De Niro właśnie dowiedział się, że ma zabić Pacino. Hela odwraca się:
- Tata, co to jest oda?
- Helciu, no... To jest taka forma literacka. Coś napisane wierszem.
Na przykład po to, żeby opowiedzieć o swoim zachwycie młodością, albo wolnością.
- Tata, ale to nie o to chodzi.
- A o co?
Wstaję z kanapy i podchodzę. Zaglądam na ekran laptopa.
- O tutaj? - Hela pokazuje linijkę tekstu.
- Dodać dwie lub trzy łyżeczki ody oczyszczanej - czytam.
A potem patrzę na tytuł: Przepis na pierniczki. Takie było zadanie Heli. Wpisała więc w google: przepis na pierniczki. Po ostatecznym wyjaśnieniu kwestii ody wróciłem do "Irlandczyka". Oglądałem go trzy dni, po kawałku, bo inaczej nie dałbym rady. Choć emocje już nie te co przy "Chłopcach z ferajny", ale nie żałuję. Może tylko sztucznie odmłodzone w 3D twarze Pacino i De Niro wyglądają nieco makabrycznie.  

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Rozmowa z truckerką Aleksandrą Kun