Aris z Tindera

 





Po lewej: Aris San


Na Tinderze przy profilach jest często muzyka, którą lubią panie. A ona miała obok swojego zdjęcia płytę Arisa.


Autor: Alex Kłoś
Nie znam się kompletnie na Tinderze. Mam żonę i dzieci. Nie mam po co tam zaglądać. Co ważne: nie podzielam zdania Maryli Rodowicz, która zakomunikowała niedawno w jakimś wywiadzie, że nie będzie szukała mężczyzny na Tinderze, bo jest to upokarzające. Trzeba wyjść z domu i kogoś poznać!... Nic z tych rzeczy. Jestem zdania, że Tinder to wielka szansa na to, żeby poznać kogoś ciekawego. Ja poznałem dzięki niemu Arisa Sana.

Mam kolegę, który zjadł zęby na portalach randkowych. Buszując ostatnio po Tinderze trafił na profil dwudziestopięcioletniej kobiety. Na Tinderze przy profilach jest często muzyka, którą lubią panie. I ona miała obok swojego zdjęcia płytę Arisa.

Kolega podesłał mi link do tej płyty i tak zapoznałem się z Arisem. Facet urodził się na Krecie. Wyjechał do Izraela i w Tel Avivie otworzył nocny klub, w którym grał i śpiewał grecką muzykę. Był popularnym piosenkarzem i wirtuozem buzuki, greckiego ludowego instrumentu. W latach 60. zaczął grać na gitarze elektrycznej i grał na niej tak, jak się gra na buzuki. Wymiatał! Bo buzuki to instrument do wymiatania. Umarł w 92 roku - w Budapeszcie.

To niesamowite, że młoda kobieta jara się takimi klimatami. Na miejscu mojego kolegi bym do niej napisał. Nie bacząc nawet na to, że jest od niej dwa razy starszy. A nuż?... Młode kobiety lubią podobno fajnych dojrzałych facetów. A tak swoją droga to ciekawe czy Maryla Rodowicz zna Arisa Sana?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Opowieść o Pubie Moskwa

Narkomanka. Jaka historia ukryta jest w tej piosence?

Rozmowa z truckerką Aleksandrą Kun