A wszystko dzięki córce

Rozmawiam z parakajakarką Kamilą Kubas... - Jak to się stało? - To był wypadek samochodowy. Miałam szesnaście lat. Nie chcę do tego wracać. Nikogo nie obwiniam, nie myślę o tym. - Pierwsze pytanie do lekarza? - Zapytałam o to, czy będę mogła mieć dziecko. - A tak poza tym? - Wiedziałem, że coś jest nie tak. Miałam świadomość tego, że coś bezpowrotnie utraciłam, ale wiedziałam, że nie mogę się poddać. Zdać na opiekę rodziny. Mama chciała mnie we wszystkim wyręczać. Nie chciałam, żeby pchała wózek, albo robiła mi herbatę. Kiedy wyszła z domu zrobiłam sobie ją sama. Trochę się oparzyłam, ale było warto, to była moja herbata. - W jakiej szkole była pani przed wypadkiem? - W liceum sportowym, w klasie kajakarskiej. Pochodzę z małego miasteczka pod Zieloną górą. Po wypadku musiałam oczywiście zmienić szkołę. Wybrałam liceum ekonomiczne, żeby zdobyć jakiś zawód i wyjechałam do Zielonej górze i mieszkałam w internacie u Sióstr Elżbietanek. Jednak nie zrobiłam matury, bo trochę ...